Karmy dla kotów konkretnych ras na dzień dzisiejszy produkują nieliczne firmy – o ile mi wiadomo, tylko dwie. Przeznaczone są dla przedstawicieli kilku wybranych kocich ras, głównie osobników dorosłych, ale podejrzewam, że skoro są dla dorosłych, to i dla kociąt tych ras wkrótce będą. Wydaje mi się także, że produktów tego typu może przybywać.
Jaki jest sens istnienia karm dla kotów rasowych?
Zastanawiam się czasami, nad sensem istnienia karm dla kotów różnych ras. Tak, wiem, iż parę razy, w innych tekstach, wyraziłem opinię, że jest to uzasadnione. Mimo to mam wątpliwości. Dlaczego?
To prawda, że przedstawiciele takich ras, jak np. persy, maine coony i syjamy różnią się między wyraźnie między sobą pod względem wyglądu. Jednakże różnice między poszczególnymi rasami nie są aż tak znaczące, jak w przypadku psów. U nich nie tylko rozmiar jest niezwykle zróżnicowany, ale i metabolizm, tempo rozwoju szczeniąt itd.
U kotów jest jednak inaczej. Porównajmy zestawienie największego i najmniejszy pies oraz największy i najmniejszy kot – komentarz chyba nie jest potrzebny.
Owszem takie koty egzotyczne na przykład są dość ciapowate. Takie kluseczki. W porównaniu z nimi koty bardziej ruchliwych ras, jak choćby rosyjskie niebieskie to istne żywe iskry. A zatem muszą istnieć jakieś różnice w metabolizmie, ale czy są one aż tak istotne?
Znam wiele persów, syjamów czy maine coonów, które nie są żywienie karmą dla nich konkretne przeznaczona, a są piękne i zdobywają laury na wystawach.
A wy jak uważacie?
Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: By Ankord (Own work)
[Public domain], via Wikimedia Commons
Jak dla mnie to zwykły chwyt reklamowy 🙂
Absolutnie zgadzam się z poprzednikiem, że to chwyt reklamowy. Wystarczy dobra bezzbożowa sucha karma lub jeszcze lepiej BARF i nie ma sensu wydawać pieniędzy na pseudospecjalistyczne karmy. W mojej ocenie lepiej przeznaczyć te środki na potrzebne suplementy, takie jak tauryna.
Nic nowego nie dopiszę. Chwyt reklamowy i to z tych tańszych. Układ pokarmowy czy nawet wydalniczy nie ma zróżnicowania rasowego. To samo się tyczy podziału na larmy dla kociąt. Kocięta jedzą dokładnie to samo, tyle że proporcje względem wagi (ze względu na szybli wzrost i rozwój, a co za tym idzie potrzeby organizmu) będą inne. Jedyną ewentualną różnicą może być tłustość karmy.
Może i trochę w tym marketingu, ale… No właśnie zawsze jest jakieś ale 😉
Mam dwa koty Brytyjczyka (kocur 18 miesięcy) i Maine Coona (kotka 9 miesięcy) i zauważyłem, że nasz brytek jak je karmę naszej kotki, to zamiast ją gryź, połyka w całości… Nie chodzi więc wyłącznie o skład samej karmy, ale raczej o wygląd granulek. Choć obie karmy są tego samego producenta, to wyglądem znacząco od siebie odbiegają. Nie muszę dodawać, że jedząc swoją karmę musi ją pogryź przed połknięciem. Różnią się też miski dla obu kotów. Brytek z uwagi na krótki pyszczek preferuje płaski talerzyk 😛