W świecie hodowców kotów przyjęło się zanosić kotkę do kocura, by je ze sobą sparować. Z moich doświadczeń wynika, iż o wiele lepiej jest postępować odwrotnie. Dlatego tak uważam?
Dlaczego na krycie zawozimy kotkę do kocura?
Dlaczego na krycie zawozimy kotkę do kocura? Często się nad tym zastanawiałem. Całkiem możliwe, iż właściciele kocurów po prostu obawiają się, że właściciele kotki mogą dopuścić do niego więcej samic, niż ta jedna, na którą spisana została umowa krycia.
W sumie obawy te są całkiem zrozumiałe. Też bym nie chciał, by mojego kocura wykorzystano w taki sposób. Z drugiej jednak strony, gdy zawożę kotkę do kogoś, kto ma więcej niż jednego samca, skąd mogę mieć pewność, że zostanie ona pokryta tym, którego dotyczył kontrakt? Po prostu to kwestia zaufania, jak sądzę.
Dlaczego uważam, iż lepiej na krycie zawozić kocura do kotki?
W kilku książkach o kotach natknąłem się na informację, iż kocur na swoim terytorium czuje się pewniej, bezpieczniej, dlatego może skupić się na swej partnerce. Jest to zapewne drugi z powodów, dla którego tradycyjnie na krycie zawozimy kotkę do kocura.
Z moich doświadczeń wynika jednak, że w rzeczywistości jest całkiem inaczej. Biologiczny imperatyw pozostawienia po sobie jak największej liczby potomków jest tak silny, iż widząc kotkę w rui, samiec przestaje myśleć o czymkolwiek innym poza nią. Z krycia nic jednak nie będzie, gdy kotka nie chce go do siebie dopuścić.
U kotów to samica nadaje ton zalotom i to od niej zależy, czy dojdzie do kopulacji. Musi ona bowiem przyjąć odpowiednią pozycję, by kocur mógł ją pokryć. A u kotki lęk może przeważać nas popędem seksualnym, więc zamiast ulec samcowi, będzie go atakować lub starać się przed nim uciec. Silny lęk może również skutkować zahamowaniem rui.
Uważam zatem, że to kotce przede wszystkim powinniśmy zapewnić warunki, w których będzie czuć się komfortowo. Muszę jednak przyznać, iż – poza pewnymi wyjątkami – zawieziona do kocura kotka dopuszcza samca do siebie. Choć pewnie do krycia doszłoby szybciej, gdyby przyszła matka była na swoim terenie.
Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: nenek kebayan
[CC BY 3.0], via Wikimedia Commons
Jestem tego samego zdania co autor artykułu. Mam hodowlę i zawsze to kocur przyjeżdża do kotki. On gdy ma kotkę przy sobie o niczym innym nie myśli, nawet wiercenie w ścianach mu nie przeszkadza, a kotka czuje pewniej i szybko zachodzi w ciążę.
wydaje mi się, że kocur do kotki
Witam
Ja mam kocura i trzy kotki
Dziwne to bo jedna starsza kotke która miała wcześniej miot dosxlo do zapłodnienia .kocur ma 10 miesięcy a te kotke zapłodnił w wieku 8 miesięcy właśnie mamy małe kocięta . Mam kolejna kotke która ma 12 miesięcy i ma ruje nigdy nie miała miotu ale kocur nie jest nia zainteresowany?!
Jest w pełnej rui przybiera rożne pozy tupie tylnymi nogami , zachęca go a on nicnie wiem dlaczego tak sie dzieje
Rownież przyjmuje kotki do siebie czasami widze ze jedt na miej ale czy dochodzi do zapłodnienia? Jedna klienta juz przywiozła kotke 3 (ta kotka nie miała miotu wczexniej) raz i nie wiem co jest nie tak? Prosze o pomoc z gory dziękuje
Słyszałem o takich przypadkach od zaprzyjaźnionych hodowców. Zdarza się, że kocury nie są zainteresowane jakimiś kotkami, mimo ich rui i gotowości do zapłodnienia. Może to być spowodowane lekiem przed daną kotką (spotkałem się z taką sytuacją u mnie) To młody kocur i jeszcze niezbyt doświadczony i niepewny swoich sił. Ale w grę mogą wchodzić również inne czynniki, o których nie wiemy.
Dzień dobry. Właśnie spotkał nas problem z zewnętrznym kryciem kotki. Zawieźliśmy 16sto miesięczną kotkę MCO do upatrzonego kocura, ruja w pełni, pierwsze podejście do krycia. Sama podróż bardzo krótka, więc raczej bez znaczenia. Kotka, owszem ma swój charakterek, ale nie jest agresywna, mieszka jeszcze u nas ze swoją matką i siostrą. W domu u kocura od razu wpadła w agresję nawet w stosunku do mnie i żony. Dzwoniła do nas właścicielka kocura, kotka przebywa u nich od 20 godzin i nie pozwala do siebie nikomu podejść nawet, kocur też ponoć skapitulował i uciekł do innego pokoju, nawet nie próbuje podejść.
Ma Pan może jakąś radę w tej sytuacji?