Niektórzy naukowcy uważają, że tak naprawdę nie istnieje coś takiego, jak instynkt łowiecki, a to, co nim określamy to w rzeczywistości zespół zachowań zmierzających do zaspokojenia głodu. Albo inaczej: wrodzone zachowania myśliwskie uznają za cząstkowe instynkty jednego, dużego instynktu pokarmowego. Tak czy inaczej, nie ma wątpliwości, że umiejętność polowania u kotów – jak i u wszystkich pozostałych drapieżników – jest konsekwencją rodzaju pokarmu, który przyjmują. O co więc chodzi z tym instynktem łowieckim u kotów?
Co wyzwala instynkt łowów u kotów?
Zatem koty polują po to, by zaspokoić głód – są przecież aktywnymi drapieżnikami, nie padlinożercami, więc muszą swój pokarm schwytać i zabić. Oznacza to, iż podstawowym bodźcem wyzwalającym instynkt polowania jest głód. Fachowo mówimy tu o popędzie głodu. Co ciekawe, nie ma on bynajmniej jednolitego podłoża – rozróżniamy kilka jego rodzajów.
Po pierwsze, głód jako popęd pierwotny jest bezpośrednio związany z potrzebą biologiczną, czyli niedoborem składników pokarmowych w ustroju. Ten rodzaj głodu ma podłoże humoralne. Po drugie, głód jako popęd wtórny pojawia się w warunkach i sytuacjach, w których zwykle spożywamy posiłki – a więc w ich normalnym czasie, przy zastawionym stole, pod wpływem zapachu pokarmów itp.. Taki głód ma charakter nabyty i powstaje za pomocą warunkowania. Po trzecie, znany jest również głód powstający wskutek tzw. odrzutu po zjedzeniu małej porcji pokarmu, nie prowadzącej do nasycenia pokarmowego. Ten właśnie rodzaj głodu usprawiedliwia stosowanie w sztuce kulinarnej przystawek, podawanych przed daniem głównym.
Bogdan Sadowski, Jerzy A. Chmurzyński: Biologiczne mechanizmy zachowania. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1989
Głód wyzwala u kotów specyficzny rodzaj działania, zwanego zachowaniem apetencyjnym, które prowadzić mają do jego zaspokojenia: poszukiwanie zdobyczy, podkradanie się do niej, schwytanie i zjedzenie.
Mówimy, że nasze futrzaki polują z zasadzki. To prawda. Nie czekają jednak biernie w jednym miejscu, aż jakaś ofiara raczy się pojawiać w pobliżu, tylko aktywnie jej poszukują, przemierzając nieraz spore odległości, jeśli zachodzi taka potrzeba. Kierują się w tym wszystkimi swoimi zmysłami – myszy i inne gryzonie lokalizują głównie przy pomocy słuchu i węchu, ptaki i inną zdobycz zaś zwykle wzrokiem.
Kiedy ofiara zostanie zlokalizowana, koty przechodzą do właściwej fazy łowów. Zaczynają się podkradać do zdobyczy, starając się pozostać przez nią niezauważone – od tego przede wszystkim zależy powodzenie polowania, ponieważ fizjologia naszych pupili uniemożliwia im długotrwały bieg, nie mogą więc ścigać ofiary, muszą do niej podejść na tyle blisko, by jednym skokiem dopaść ją i zabić. Na tym etapie polowania używają wyłącznie wzroku – dzięki dwuocznemu widzeniu i dobremu rozwojowi odpowiednich ośrodków w mózgu, potrafią świetnie oceniać odległość.
Podczas kociego polowania zatem, na różnych jego etapach, kluczową rolę spełniają takie bodźce jak zapach zdobyczy, jej wygląd i zachowanie (ruch).
Zachowania łowieckie u kotów – wrodzone czy nabyte?
Słowo „instynkt” sugeruje wrodzony behawior, a jednak nie do końca tak jest. Owszem, nasze futrzaki mają zapisany w genach pewien zestaw podstawowych zachowań, wyzwalanych pod wpływem konkretnych bodźców. Dlatego kociaki, które nie dorastały w towarzystwie swoich pobratymców, „polują” na futrzane myszki i kłapią zębami na widok ptaszka za oknem.
Dokładne badania wykazały jednak, że podczas kocich łowów duże znaczenie ma zdobyte przez futrzaki doświadczenie – uważa się nawet, że kocięta nie będą dobrymi łowcami, jeśli nie miały okazji obserwować polującej matki. Co więcej, dowiedziono, iż futrzaki wychowujące się na przykład ze szczurami, w dorosłym życiu nigdy na nie polują. Chociaż więc koty mają w genach zapisany wygląd swoich ofiar, a właściwie ich najważniejsze cechy, to jednak życiowe doświadczenie może modyfikować ten obraz.
Hierarchia zachowań łowieckich kotów
Najbardziej obrazowych przykładów złożoności systemu instynktownego behawioru dostarczyły doświadczenia niemieckiego etologa P. Leyhausena. Podawał on głodnym kotom jedną mysz po drugiej i analizował poszczególne ruchy instynktowne związane z pobieraniem pokarmu. Koty wpierw czyhały na mysz, potem podpełzały do niej, chwytały ją i zabijały, a następnie zjadały. Jako pierwsze zanikło zachowanie związane z jedzeniem, a nieco później koty przestały zabijać podawane im myszy, ale ciągle jeszcze czyhały na nie i chwytały je. Następnie wyczerpała się także energia instynktu chwytania; koty jednak nadal podpełzały do myszy i czyhały na nie. Na koniec pozostało już samo czyhanie, które zanikło jako ostatnie.
Zdenek Veselovský: Znamy się tylko z widzenia… Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśnie, Warszawa 1975
Taki hierarchiczny porządek wygasania poszczególnych zachowań łowieckich u kotów nie jest przypadkowy. Futrzaki poświęcają najwięcej czasu i zużywają najwięcej energii na wytropieni ofiary i podkradniecie się do niech, tym bardziej, że nie wszystkie polowania kończą się sukcesem – chociaż nasze zwierzaki są naprawdę dobrymi łowcami. Dla ich życia więc istotnym jest to, że to czyhanie i podkradanie są najważniejszymi w tym przypadku zachowaniami.
Samorzutne wyzwalanie się zachowań łowieckich u kotów
Zachowania instynktowne możemy porównać do zbiornika, do którego stale napływa woda. Kiedy zbiornik się napełni, otwiera się specjalny wentyl i nadmiar wody swobodnie wypływa.
Zdenek Veselovský: Znamy się tylko z widzenia… Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśnie, Warszawa 1975
Jedną z charakterystyczny cech wrodzonego behawioru jest to, że przy braku naturalnych dla nich bodźców, mogą wyzwolone przez czynniki zastępcze. Co więcej, uważa się, że instynkty – przynajmniej te najważniejsze – po prostu muszą się „wyładować”. Instynkt myśliwski jest niewątpliwie jednym z najważniejszych – od niego zależy przecież życie kotów. Dlatego nasze domowe pieszczochy, które nie chodzą przecież głodne tak chętnie uganiają się za piłeczką lub sztuczną myszą – tu nie chodzi tylko o zabawę.
Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: pixabay.com