Ocieranie się o ludzi jest zupełnie normalnym zachowaniem u kotów. Bardzo powszechnym – nie ma chyba kociarza, który by się z nim nie zetknął. Dlaczego koty się o nas ocierają? Uważamy zwykle, iż to przejaw sympatii. Czy mamy rację?
Ocieranie się – element powitania
Czy ocieranie się o opiekuna jest przejawem kociej sympatii, czy wręcz miłości, jak to często myślimy? Można tak powiedzieć. Z pewnością zachowanie to jest przeciwieństwem agresji. Ma jej wręcz zapobiegać. Jego rolą jest hamowanie ewentualnych wybuchów wściekłości u silniejszego osobnika – w stosunkach kocio-kocich to zwykle słabszy osobnik ociera się (a w każdym razie inicjuje ocieranie) o osobnika dominującego. Inną społeczną rolą tego zachowanie jest zacieśnianie więzy między zaprzyjaźnionymi zwierzętami i w grupach rodzinnych.
Biorąc pod uwagę powyższe funkcje ocierania się, nie powinien dziwić nas fakt, że stanowi ono element rytuału powitalnego u kotów (wszak powitanie spełnia te same funkcje: łagodzi agresję i zacieśnia więzi). Jego uproszczoną formą są tzw. „baranki”, czyli stukanie i ocieranie się głową. Czasem tylko na tym się kończy. W pełnej wersji po wstępnym „trykaniu” kot ocierana się o nas całym ciałem. Zaczyna głową, potem – unosząc się lekko na przednich łapach – ociera się on nas szyją i barkami, co przechodzi w ocieranie się grzbietem od łopatek do nasady ogona, czemu towarzyszy z kolei uniesienie zadu i lekkie ugięcie przednich kończyn.
Skąd się wzięło takie kocie ocieranie?
Uważamy, że w ocieraniu się chodzi o wymianę zapachów. Kot ma na ciele wiele gruczołów zapachowych. Znajdują się one między innymi na policzkach i u nasady ogona. Ocierając się, pozostawia swój zapach na ciele drugiego kota lub na ciele swojego człowieka. Jednocześnie zbiera na swoim futrze cząsteczki zapachu naszego czy innego futrzaka.
Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: Aes D, Flickr