Za karę złap kota za kark, czyli jak NIE wychowywać pupila!

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, udostępnij go na:

Na pewnym portalu znalazłem ostatnio pewien artykuł o tym, jak wychowywać kota. Bardzo ciekawe metody wychowawcze są tam opisane…. Nie wiem, kto pisał ten tekst, ale chyba niezbyt dobrze znał się na naszych futrzakach. Proponowana przez niego metoda wychowawcza może przynieść więcej szkody niż pożytku (zwłaszcza w przypadku kota, który z natury swej nie znosi przymusu). Jest dość brutalna i niezgodna z nowoczesnymi technikami szkolenia.

W ten sposób kota nie wychowasz!

Nie będę pisał, co to była za strona internetowa ani wymieniał tytułu tekstu. Wystarczy, iż powiem o tym, co tam było napisane. Otóż anonimowy autor artykułu zalecał, by niegrzecznego kota złapać za kark i przycisnąć do ziemi i chwilę tak potrzymać. Jako uzasadnienie podano, iż w ten właśnie sposób postępuje kotka ze swoimi kociętami, więc niejako nasze futrzaki mają „wrodzoną” reakcję na taki rodzaj kary.

Prawdę mówiąc, nie pierwszy raz spotkałem się z takimi gusłami. Co jakiś czas natykam się na różnych forach, stronach internetowych czy nawet w bezpośrednich rozmowach z ludźmi na te i im podobne metody wychowawcze. Skąd one się biorą? To osobny temat. Teraz chce powiedzieć jedno: są przestarzałe i z pewnością nie pomagają nam wychować kota. Dlaczego?

Dlaczego łapanie kota za kark nic nie daje?

W zasadzie to daje. Tyle, że nie to co byśmy chcieli. Owszem prawdą jest, iż chwyt za skórę na karku ułatwia okiełznanie kota, na przykład gdy chcemy zrobić mu zastrzyk. Ale to zupełnie inna sytuacja. Błędnym jest stosowanie go jako metody wychowawczej!

Jeśli nasz chwyt będzie słaby, delikatny (boimy się zrobić kochanemu pupilowi krzywdę) zwierzak nie tylko nie poczuje się ukarany, ale wręcz odwrotnie, może potraktować to jako dobrą zabawę, a wtedy będzie starał się nas do niej sprowokować. Jeśli „karę” skojarzy ze swoim zachowaniem, zacznie to zachowanie powtarzać, by ponownie „karę” otrzymać. W ten sposób zamiast wyeliminować problem, tylko go pogłębimy.

W przypadku natomiast, gdy będziemy chwytali kota zbyt silnie, zadając mu ból, możemy stracić jego zaufanie. Wpoimy mu, a i owszem, ale nie dobre maniery, ale lęk przed nami. A chyba nie o to chodzi, by nasz zwierzak się nas bał, prawda? Takie brutalne, w gruncie rzeczy postępowanie z kotem może bardzo źle się skończyć – problemami emocjonalnymi u futrzaka czy też agresją w stosunku do nas.

Osoba, która napisała wspomniany tekst, podkreśliła co prawda, iż metodę trzymania kota za kark należy stosować tylko w skrajnych przypadkach. Cytuję: Chwytanie kota za kark powinno się stosować szczególnie w przypadku naprawdę złych i skandalicznych zachowań takich jak agresja wobec innego kota, zwierząt lub ludzi.

Bardzo jestem ciekawy, czy rzeczona osoba sama kiedykolwiek próbowała zastosować się do swoich porad. Śmiem wątpić. Złapanie zachowującego się agresywnie kota za kark wcale nie jest takie proste. Wymaga dużej wprawy (trzeba być przy tym stanowczym, ale i delikatnym). I może być stosowana jedynie doraźne, w sytuacjach, w których nie ma innego wyjścia. Osobiście byłem kilka razy zmuszony zrobić to na wystawie kotów, gdy pracowałem jako steward (dodam, że nie wobec mojego futrzaka) – alternatywą było puszczenie zwierzaka, co skończyłoby się jego ucieczką.

Polecanie tej metody ludziom mało doświadczonym (a tacy przecież często szukają porad w sieci) jest przejawem dyletanctwa piszącego (ponieważ artykuł nie był podpisany podejrzewam, że napisanie go zostało po prostu zlecone jakiemuś copywriterowi, który nie miał żadnego doświadczenia z kotami).

Dodatkowo cały tekst był zilustrowany absurdalnymi zdjęciami. Na jednym widzimy kobietę trzymającą kota za kark i za przednie łapy. To chwyt, który ma obezwładnić zwierzę, a nie go ukarać (chociaż ja bym wykonał go nieco inaczej niż na fotografii). Drugie zdjęcie przedstawia kotkę, która unosi za kark swojego kociaka. Właśnie unosi, a nie karze. Kotki przenoszą w ten sposób swoje dzieci, co z karaniem nie ma nic wspólnego. I wbrew temu, co pisze autor tekstu, nie jest to sposób „jaki stosuje kocia mama, ucząc dyscypliny swoje potomstwo”. W każdym razie nie robi tego, tak jak to jest opisane w artykule.

Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: By Jean-Pol GRANDMONT
[CC BY-SA 3.0, GFDL, CC-BY-SA-3.0 or CC BY 2.5],
via Wikimedia Commons

Blue_Bis Baner

  1. ja jakos kota lape w ten sposob i zauwazylam wielką poprawę.. to że się autorowi nie podoba nie znaczy ze trzeba sie do tego stosowac. Kazdy kot jest inny i kazdy reaguje na co innego… moj z kolei nie reaguje na to ze go olewam.. jak ignoruje kota to kot mnie zaczepia az w koncu idzie spac i skad ma wiedziec ze zrobil cos zle ? po prostu tez mnie olal… gdzie tu dobra porada?

    1. Owszem, koty są różne ale nadal twierdzę, że taka metoda wychowawcza niczemu dobremu nie służy. Z pewnością nie porozumiem jest polecanie jej osobom bez dużego doświadczenia i wiedzy na temat kocich zachowań. Jest metodą agresywną i polega na fizycznej karze. Nowoczesne metody wychowawcze nie opierają na stosowaniu tego typu kar. Oczywiście łatwiej kota skarcić fizycznie niż zachować cierpliwość i ignorować go? No i wymaga zrozumienia kociej psychiki. Skąd kot ma wiedzieć, że zrobił coś źle, jeśli go ignorujemy? Jak sama piszesz, jak go ignorujesz, zaczepia cię ale po jakimś czasie idzie spać. Właśnie! Daje sobie spokój, bo widzi, że jego zaczepki nie przynoszą efektu. Po jakimś czasie więc przestanie to robić. Oczywiście nie musisz słuchać moich porad. Nikt nie musi!

  2. Proszę o pomoc !
    Mój przyjaciel PIORUN jest w wieku 9-ciu miesięcy, jest po zabiegu kastracji i sika w różnych miejscach w domu.
    U córki w pokoju – na pościel,zrzuca ręczniki z kaloryfera i załatwia się na nie,nasikał na kanapę i wiele innych rzeczy.
    Już nie wiem co zrobić.
    Mnie traktuje jak matkę= kocicę i gdy tylko usiądę stara się dopaść moje włosy, jeśli mu na to pozwolę ssie je i ugniata.
    Jest wobec mnie bardzo przyjazny i naprawdę wyjątkowy ale dlaczego sika?! To się zaczęło niedługo po kastracji.
    Lekarz uznał go za zdrowego( nie ma żadnych chorób układu moczowego)
    Proszę o kontakt i odpowiedź.

    1. Współczuję. To bardzo trudna sytuacja i – co tu nie mówić – bardzo męcząca. Dlaczego kota tak się zachowuję, trudno dać mi jednoznaczną odpowiedź, ponieważ nie mam możliwości jego obserwacji. Wydaje się, że czynnik, których je powoduje pojawił się dość nagle, jeśli zachowanie kota zmieniło się z dnia na dzień. Podejrzewać jakiś stres, ale czym, tego nie wiem. Proszę się zastanowić, czy w domu zaszły jakieś drastyczne zmiany o okresie, gdy zaczął sikać poza kuwetą.

  3. A jak oduczyć kota wchodzenia na stół, szafki kuchenne,do zlewu, grzebania ziemi w doniczkach? Nie wspomnę oczywiście o drapaniu i gryzieniu po rękach i nogach , ale o tym już poczytalam… Mój ma ok 4 miesięcy, u mnie od 3 tygodni… Poza tym jest kochany milasek, lubi być miziany, sam się tuli, mruczy , ugniata łapkami…

  4. Ja na kocura tylko podnoszę głos i czekam na efekt jak nie ma to wychodzę. Czasem od razu przychodzi ze zmienionym nastawieniem czasem się obraża i siedzi sam ale miska z jedzeniem zostaje pusta tak więc jak już kot przełamie dumę tylko nastawiam rękę żeby polizał i się poprzymilał jak uznam że mu przeszło to uzupełniam jego zapasy. Na szczęście często tak robić nie muszę, raz w miesiącu może się zdarzy 😀

  5. W takim razie jak karać kota? Albo nawet nie tyle karać co np oduczyć wchodzenia gdzie nie powinien lub innych tego typu rzeczy? Artykuł bardzo ciekawy i edukujacy Ale skoro mówi pan że taka metoda jest zła może dobrze byłoby podać alternatywę przy okazji
    Ja właśnie mam nową mała kotkę i z chęcią powiedziałabym się co robić w takiej sytuacji

Skomentuj p1230 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *