Zmorą felinologicznego świata są różniej maści handlarze zwierzętami oraz pseudo-hodowcy kotów. Ich jedynym celem jest zarobek, zwierzęta zaś są wyłącznie drogą do tego celu i aż nazbyt często są bardzo źle traktowane. Ludzie ci żerują na naiwności i braku wiedzy felinologicznej swoich klientów. Sprzedają rzekomo rasowe zwierzęta, które nierzadko z rasą mają tyle wspólnego, co kotlet mielony z dżemem.
Przykro o tym pisać, ale i wśród zarejestrowanych hodowców znajdziemy osoby niezbyt uczciwe, próbujące, w ten czy w inny sposób, okpić nabywców swoich kociąt. Wmawiają im na przykład, że futrzaki są najpiękniejszymi przedstawicielami swojej rasy, albo że „ta łatka na piersi jest charakterystyczną cechą dla tej rasy”. Oczywiście bywa i tak, że ta „nieuczciwość” nie jest efektem zlej woli, tylko po prostu braku doświadczenia początkującego hodowcy, który sam musi się jeszcze wielu rzeczy nauczyć.
Czy możemy coś zrobić, by kupując rasowego kociaka, nie zostać oszukanym? Moim zdaniem tak! Powinniśmy tylko zachować ostrożność i przestrzegać pewnych zasad. Być może nie uda nam się uniknąć wszystkich niespodzianek, jeśli nie jesteśmy doświadczonymi kociarzami, ale tych najgorszych na pewno! Cóż zatem możemy zrobić, na co zwracać uwagę, gdy kupujemy wymarzonego rasowego kota?
Nie kupujmy kota bez rodowodu!
Nie mam wątpliwości, że jest to najważniejsza ze wszystkich zasad, które powinniśmy przestrzegać! A to dlatego, że jedynym dowodem, potwierdzającym przynależność kota do konkretnej rasy jest rodowód! Nie wygląd zwierzaka ani tym bardziej słowa osoby, która go sprzedaje. Dla własnego dobra lepiej nie dawać wiary jego zapewnieniom, że mamy przed sobą najczystszej krwi futrzaka.
Pseudo-hodowcy w różny sposób próbują tłumaczyć brak tego najważniejszego kociego dokumentu. Czego to oni nie są skłonni nam powiedzieć! Że kociak urodził się najsłabszy, że tylko określona liczba młodych w miocie dostaje papiery, że wystawienie rodowodu jest bardzo kosztowne itd. Cóż… Rodowód FIFe kosztuje niecałe 40 złotych (w chwili, w której piszę ten tekst), a wszystkie kociaki w miocie otrzymują papiery, niezależnie od tego, czy jest ich 5 czy 15.
Tak naprawdę istnieją cztery powody, dla których kociak nie ma rodowodu:
- właściciel kotki nie należy do żadnego klubu hodowców kotów,
- właściciel kotki nie złożył wniosku o wystawienie rodowodu,
- rodzice kociąt, jedno lub obydwoje, nie mają rodowodów, a nie należą do rasy, w której uznaje się nowicjat,
- rodzice kociąt, jedno lub obydwoje, nie zostali oficjalnie dopuszczeni do rozrodu, np. z powodu wad genetycznych.
Rodowód kociaka powinien być wystawiony przez klub zrzeszony w WCC!
Kociak powinien nie tylko powinien mieć rodowód – powinien mieć rodowód wystawiony przez właściwy organ!
W naszym kraju funkcjonują kluby hodowców, które nie należą do żadnej z międzynarodowych organizacji felinologicznych. Mamy powody przypuszczać, że tworzą je ludzie, którzy nie mają żadnego doświadczenia w hodowli kotów, nieuczciwi i tacy, którym zależy tylko na dorobieniu się na sprzedaży kotów. Lepiej omijać ich z daleka, choćby z tego powodu, że wystawianych przez nie rodowodów nie można uznać za ważne!
Hodowla kotów w Polsce rozwijała się przed wiele lat. W tej chwili każdy polski klub felinologiczny, który coś znaczy na świecie, należy do jednej z dużych międzynarodowych organizacji, te zaś zrzeszone są w federacji o nazwie Word Cat Congress (WCC). Niektórym może się to wydawać zbyt skomplikowane i całkowicie niepotrzebne, jednakże umożliwia wielbicielom kotów rasowych na świecie wprowadzać pewne wspólne standardy hodowli, które poprawiają jakość życia zwierząt.
Tak czy inaczej, „hodowców” spoza WCC nikt nie kontroluje i czy nam się to podoba, czy nie, wystawiane przez nich rodowody nie są akceptowane w świecie felinologicznym, a posiadające je koty uznaje się za nierasowe – co zresztą aż nazbyt często jest odpowiada faktom.
Innym problemem jest fałszowanie kocich dokumentów. Aktualne wzory rodowodów można zwykle znaleźć na stronach organizacji felinologicznych uprawnionych do ich wystawiania – można wejść i porównać. Na dokumencie powinna znajdować się pieczątka klubu oraz podpis osoby, która go wydała. Od hodowcy powinniśmy otrzymać oryginał rodowodu, a nie jego ksero czy coś w tym rodzaju.
Nie kupuj kociaka, który nie został zaszczepiony!
Zmiana otoczenia, rozstanie z matką i rodzeństwem to niewątpliwie stres dla każdego małego futrzaka. Stres zaś jest jednym z czynników obniżających odporność, przez co zwiększa się ryzyko zachorowania. Rolą szczepionek jest „nauczenie” systemu immunologicznego rozpoznawania czynników chorobotwórczych i walki z nimi, czyli ochrona zdrowia. Zgodnie z zalecanym harmonogramem szczepień, zwierzak w wieku powyżej 13 tygodniu powinien być już szczepiony dwukrotnie. Najważniejsze są szczepionki przeciw panleukopenii i kociemu katarowi.
Pamiętajmy też, że jedynym dowodem przebytego szczepienia jest potwierdzający wpis w książeczce zdrowa zwierzaka, potwierdzony osobistym podpisem oraz pieczątką lekarza weterynarii. A że żaden dobry weterynarz nie poda szczepionki choremu stworzeniu, możemy uznać, że interesujący nas kociak przeszedł przynajmniej jedno lub dwa badania. I został odrobaczony – zabieg ten standardowo wykonuje się przed każdym szczepieniem.
Nie kupujmy kociaków przez Allegro!
W żadnym przypadku nie powinniśmy kupować kotów na Allegro i innych tego typu portalach, a tym bardziej na bazarach, w sklepach zoologiczny itp. Kot nie jest przedmiotem, by go wystawią na sprzedaż w internecie czy na straganie. Przebywanie w takich miejscach, jak sklep zoologiczny, źle wpływa na psychikę zwierzaków i naraża je na choroby zakaźne. A zresztą żaden szanujący się hodowca nie sprzedaje w ten sposób swych futrzaków (przepisy FIFe wręcz zabraniają tego robić!), śmiało możemy zatem przyjąć, iż pojawiające się na Allegro koty pochodzą z pseudo-hodowli (o zwierzakach oferowanych na straganach nawet nie wspomnę).
Po kociaka jedźmy do domu hodowcy!
Każdy kociak najswobodniej zachowuje się w znanym sobie otoczeniu. Obserwując go w takim miejscu, mamy lepszą możliwość oceny jego temperamentu i stanu zdrowia. Odwiedzając hodowcę, możemy również przyjrzeć się innym jego kotom oraz sprawdzić w jakich warunkach żyją, co jak wiadomo ma duży wpływ na charakter zwierząt, ten zaś rzutuje na nasze przyszłe życie z pupilem. Dlatego zawsze wszystkim powtarzam: po kota należy jechać do domu hodowcy, który nie powinien niczego przed nami ukrywać! Jeśli nie zgadza się, byśmy go odwiedzili i nie chce zaprezentować nam innych swoich zwierząt, lepiej zrezygnować z kupowania kota od niego!
Obejrzyjmy dokładnie kociaka, którego chcemy kupić!
Jak wspomniałem powyżej, wizyta w domu hodowcy daje nam możliwość dokładnego obejrzenia malucha Zdrowy kot powinien być ruchliwy i skory do zabawy, oczywiście przejawiając typowy dla swej rasy temperament. Senność i apatia może sygnalizować jakieś problemy zdrowotne. Podobnie jak zmierzwiona i brudna sierść, zaropiałe, pozbawione blasku oczy, wszelkiego rodzaju upławy z uszu, oczu, nosa, odbytu i dróg moczowo-płciowych, wzdęty lub twardy brzuszek, wszelkiego rodzaju guzki, ropnie i inne zmiany na skórze. Zwróćmy też uwagę na to, czy na ciele nie ma widocznych deformacji. Czubek ogona powinien być prosty – wyczuwalne wygięcie ostatnich kręgów ogonowych jest wadą genetyczną. Policzmy również palce – w przednich kończynach powinna być ich 5 a w tylnych tylko 4.
Zawrzyjmy z hodowcą umowę na piśmie!
Dobrze jest zawrzeć z hodowcą umowę kupna-sprzedaży kota! Dokument ten określa warunki transakcji i umożliwia wnoszenie ewentualnych roszczeń, zarówno przez nabywcę, jak i kupującego. Warunki umowy warto negocjować. Hodowcy zwykle zawierają ją po to, by chronić swoje interesy i dbać o dobro urodzonych u nich kociąt, ale powinny znaleźć się w niej zapisy zabezpieczające interesy nabywcy.
Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: pixabay.com