Być może zaskoczy Was pytanie, które zawarte jest w tytule tegoż artykułu. Podejrzewam bowiem, że jak większość ludzi, uważacie, że żyjące na ulicach naszych miast koty są zwierzętami bezdomnymi. Moim zdaniem jednak nie jest to aż tak jednoznaczne, jak się wydaje.
Czy koty wolno żyjące powinniśmy traktować, jako bezdomne?
Dlaczego kwesta bezdomności kotów wolno żyjących nie jest tak jednoznaczna? Cóż…. Z jednej strony nie ma wątpliwości, że kot jest gatunkiem udomowionym. Patrząc z tego punku widzenia, ulica nie jest jego naturalnym środowiskiem. Jako zwierzę domowe powinien przebywać w naszych domach. A zatem każdy kot, który żyje na ulicy i nie ma swego człowieka jest bezdomny. Jednakże…
Jeśli futrzak miał swój dom, ale z tych czy z innych powodów stracił go, to bezapelacyjnie można go uzna za bezdomnego. Problem w tym, że większość kotów wolno żyjących nigdy nie miało swoich „człowieków”. Urodziły się i wychowały na ulicy. Podobnie, jak ich rodzice, dziadowie i pradziadowie. Nigdy nie zaznały ludzkiej opieki i wcale za nią nie tęsknią. Co więcej, złapane i przeniesione do mieszkania, będą czuły się tak, jak na ich miejscu czułby się każde dzikie stworzenie.
Kot jest niewątpliwie gatunkiem udomowionym, jednakże ci przedstawiciele tegoż gatunku, które urodziły się i wychowały z dala od ludzi, są w praktyce zwierzętami dzikimi. Dla nich ludzkie domostwa to więzienia, a nie domy. Wtórnie przystosowały się do życia „na wolności” i choć nie zawsze im się dobrze wiedzie, choć cierpią z powodu chorób itd., należy traktować je jak dzikie istoty.
Możemy, a nawet powinniśmy ograniczać populację kotów wolno żyjących (poprzez kastrację) i pomagać im (np. dokarmiając), ale czy wolno nam uszczęśliwiać je na siłę, zamykając w czterech ścianach naszych mieszkań? Kociętom, które mogą przystosować się do życia u boku człowieka, szukajmy nowych domów, ale dorosłe osobniki lepiej zostawmy tam, gdzie są.
Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: „BlackCat„. Licensed under
Public Domain via Wikimedia Commons.
dobry artykul, lecz ja rozwinalbym to jeszcze bardziej. Mieszkam na wsi, mam koty wychodzace, dbam o nie , sa szczepione, odrobaczone, ktoregos dnia do sasiada przyjechala rodzinka z miasta, moje kociaki biegaly sobie po lace, dzielacej posesje, czasem przechodzac do sasiada. Uslyszalem wkoncu ” jakie sliczne, wezmy je! pewnie bezdomne” Innym razem kolezanka przywiozla mi kotka ktory siedzial na podworku jakiejs kamienicy, ze niby wyrzucony itd. Apeluje wiec do ludzi NIE KAZDY KOT ZNALEZIONY NA DWORZE JEST BEZDOMNY,ZANIEDBANY, GLODNY… ale z pewnoscia bardziej szczesliwy, majac gdzie sie wybiegac, wspinac po drzewach itd. Dziekuje za uwage.
Zgadzam się z tym całkowicie. Trzeba się dobrze zastanowić, zanim weźmiemy takiego kociaka do domu.