Koty i dzieci mogą się ze sobą świetnie dogadywać. Dorastanie w towarzystwie mruczącego przyjaciela wpływa korzystnie na rozwój małego człowieka, uczy go empatii, odpowiedzialności… Oczywiście dorośli muszą swojego potomka odpowiednio pokierować. Kot zaś nie tylko nie czyni dziecku krzywdy, ale wydaje się wykazywać dużo cierpliwości i wyrozumiałości swojemu dwunożnemu kompanowi.
Znam wielu hodowców, którym trzymanie futrzaków w domu nie przeszkodziło w posiadaniu potomstwa. W ich domach dzieci przebywały z kotami od urodzenia. I to zarówno z kotami dorosłymi, jak i kociętami. Ludzkie i kocie dzieci dorastały razem i nigdy nie było problemów. Sam wychowywałem się z kotami – i nie tylko z nimi. Tak się złożyło, że moi rodzice również kochali zwierzęta, więc tolerowali to, że znosiłem do domu wszelkie futrzaki, które potrzebowały pomocy.
Stosunek dzieci do kotów
Nie chcę generalizować, ale chyba zwykle jest tak, że ludzie boją się o to, że kot zrobi krzywdę dziecku, ale nie martwią się, iż to ich pociecha może coś złego zrobić zwierzakowi. A moim zdaniem to drugie jest bardziej prawdopodobne – dlatego zacznę właśnie od tego poruszenia tego problemu.
Znałem hodowców, którzy odmawiali sprzedaży kociąt rodzinom z małymi dziećmi, w obawie o zdrowie futrzaków. Ich obawy wcale nie były nieuzasadnione, ponieważ mały człowiek bardzo łatwo może skrzywdzić kociaka, choć często nieświadomie. Najczęściej nieświadomie! Prawdziwa patologia to chyba jednak rzadkość, mam nadzieję.
Osobiście nigdy nie miałem oporów, by sprzedawać kocięta do rodzin z dziećmi. Zawsze uważałem, iż każdy człowiek powinien dorastać w towarzystwie zwierząt, które mają dobry wpływ na jego wychowanie. Oczywiście podczas spotkania z ewentualnym nowymi właścicielami moich futrzaków uważnie obserwowałem zachowanie dziecka i jego rodziców. Zwłaszcza rodziców, ponieważ to przecież oni powinni wpoić swojemu potomkowi właściwe podejście do zwierząt.
Tak na marginesie. Przypomniała mi się pewna historia. Miałem kiedyś kociaka, który wyjątkowo bał się dzieci. Chował się, gdy tylko ktoś przychodził do mnie z maluchem i pojawiał się dopiero, gdy ten ktoś wyszedł. Najwidoczniej czekał na tego jednego! Któregoś dnia bowiem, przyszli do mnie potencjalni kupcy z synkiem. I wtedy stał się cud. Ów kocurek, który tak unikał dzieci, z miejsca wlazł chłopczykowi na kolana i już się z nich nie ruszył. Tulił się i łasił. Po prostu miłość od pierwszego wejrzenia! Z wzajemnością zresztą! Oczywiście kot i chłopiec opuścili moje mieszkanie razem – innej możliwości nie było.
Wracając do tematu. To na rodzicach spoczywa obowiązek nauczenia dziecka tego, jak opiekować się kotem, choć niektórzy mali ludzie mają pewną wrodzoną delikatność i nie potrzebują specjalnego nadzoru ze strony dorosłych. Pamiętajmy też o takim czynniku, jak wiek. Im młodsze dziecko, tym mniejszą umiejętność obchodzenia się ze zwierzętami posiada. Co nie znaczy, że nie żywi głębokich uczuć do futrzaka.
Uogólniając, dzieci kochają koty, ponieważ się puszyste, miękkie, miłe w dotyku i można się do nich przytulić. Obcowanie z futrzakiem korzystnie wpływa na rozwój emocjonalny młodego człowieka. Sprzyja wykształceniu w sobie takich cech, jak empatia, opiekuńczość czy obowiązkowość. A i na zdrowie fizyczne kot ma dobry wpływ, na przykład zmniejszając ryzyko rozwoju alergii.
Zachowanie kotów wobec dzieci
Inna sprawą jest zachowanie kotów w stosunku do dzieci. Jak już wspomniałem, wielu rodziców obawia się od zdrowie swojego potomka, czasem tak bardzo, iż przed narodzinami dziecka decydują się na pozbycie kota z domu. Z pewnością nie słusznie!
Już dawno zauważyłem, iż większość kotów, głównie tych dorosłych, traktuje dzieci z dużym pobłażaniem. Pozwalają się miętosić, nosić na rękach – naprawdę wykazują ogromną cierpliwość wobec tych wszystkich intensywnych przejawów dziecięcych uczuć, a jeśli już mają dosyć, po prostu uciekają w miejsce, gdzie mały człowiek nie jest wstanie ich dosięgnąć. A człowiek dorosły za takie karesy już dawno oberwałby od futrzaka po głowie!
Jest tak, jakby koty wiedziały, że dziecko to… dziecko! A dzieciom trzeba trochę pobłażać! (Oczywiście mówimy tu o kilkulatkach, a nie nastolatkach.) Nie ma wątpliwości jednak, iż nie mamy tu do czynienia ze świadomym myśleniem tylko z zachowaniem wrodzonym u kotów. Co to znaczy?
Otóż istnieją wrodzone mechanizmy, które zapobiegają krzywdzeniu młodych przez dorosłe osobniki. Kiedyś napiszę o tym szerzej, teraz wspomnę tylko, iż wiele wskazuje na to, że potomstwo większości ssaków, w tym człowieka, ma pewne cechy wspólne, które wyzwalają u dorosłych instynkt opiekuńczy, hamując jednocześnie jego agresję. Są one na tyle uniwersalne, że reagują na nie również przedstawiciele innych gatunku.
Reasumując…
Koty i dzieci zwykle dobrze się dogadują. Oczywiście duża w tym nasza rola, ponieważ to my powinniśmy uczyć nasze pociechy właściwego stosunku do zwierząt. Dobrze zaś wychowany kot, który nie ma zaburzeń behawioralnych nie tylko nie zrobi dziecku krzywdy, ale może stać się jego najbliższym przyjacielem! Takim, któremu powierza się największe sekrety, który nigdy nie zdradzi i obdarza bezwarunkową miłością.
Tekst: Jacek P. Narożniak
Zdjęcie: Pixabay.com
To prawda. Ja od zawsze wychowywałam się z kotami i moja córka (10 miesięcy) też teraz wychowuje się z dwiema już 3letnimi kotkami. Od momentu kiedy zaczęła je zauważać i traktować jak coś więcej niż część wyposażenia domu to nieustannie musimy i ja i szczególnie jedną kotkę mieć na oku. Mamy obie kotki. Jedna z nich w zasadzie nie przepada za nikim oprócz mnie, ale córkę toleruje. Zdarza się nawet że się o nią ociera i nie ucieka kiedy ta ja głaszcze lub próbuje przytulić. Druga z kolei jest bardzo aktywna w wychowywaniu jej łasi się, zaczepia ja do zabawy, kładzie się obok gdy córka się bawi, ale tez potrafi ją ostrzegawczo pacnac w głowę (córka się z tego śmieje). Oczywiście zdarzyło się że przez przypadek ja gdzies lekko zarysowała, ale nie robiliśmy z tego afery. Po prostu zawsze jesteśmy obok i uważamy zarówno na kota jak i na dziecko. Zdarza się też że córka za mocno przytuli lub za mocno naciśnie na łapkę/ogon. Dzięki kotom też wiemy kiedy młoda płacze z bólu! Obie, szczególnie ta która spędza z nią najwięcej czasu, natychmiast do niej biegnie i próbuje ją uspokoić kąsając ja w głowę – słyszałam że tak robią kotki w stosunku do swoich kociąt. Jak drzwi do pokoju córki są zamknięte a ta płacze z bolu to koty dosłownie „drą ryja” pod drzwiami. Jak płacze bez powodu to śpią sobie obok nieprzejete. Też gdy mała śpi w pokoju gdzie nikogo nie ma i się obudzi z płaczem to koty od razu do mnie przybiegają miaucząc. Dodajmy do tego też to, że gdy dziecko płacze to uniwersalnym lekarstwem NA WSZYSTKO (poza płaczem z silnego bólu) jest pokazanie kotka, a przytulenie kotka to już w ogóle – radość na twarzy i nawet nie pamięta czemu płakała młoda skończyła 10 miesięcy (chodzi od miesiąca) a od dwóch miesięcy potrafi się bawić z kotami wędką i podawać im smakołyki z rączki (oczywiście wszystko pod naszym czujnym okiem). „Miau miau” powiedziała tego samego dnia co pierwsze „mama” nie raz zdarzyło się że połknęła kocia sierść lub obslinila kocie futerko. Już trzy razy miała rękę w kociej misce z mielonką. Coraz delikatniej obchodzi się już z kotami – jest na etapie papugowania po nas więc nauczyła się już przytulać kotka mniej drastycznie niż na początku my widzimy same pozytywy!