Błędne tłumaczenia składu karm dla kotów…

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, udostępnij go na:

…czyli jak z kiepskiego produktu zrobić dobry i odwrotnie!

Często wspominam o tym, by wybierając gotową karmę dla kota dokładnie czytać etykiety. Zapisany na nich skład pozwala nam bowiem określić jakość produktów, a tym samym ich przydatność w żywieniu naszych futrzaków. Sugerowałbym jednak czytać je w wersji oryginalnej, czyli najczęściej po angielsku, ponieważ polskie tłumaczenia nie zawsze są dokładne.

Mały błąd w tłumaczenia, a zmiana w składzie karmy dla kotów duża!

Większość karm dla kotów, które dostępne są polskim rynku zoologicznym, to produkty importowane. Trudno zatem oczekiwać, by producent na opakowaniach używał języka polskiego. Istnieje co prawda obowiązek – jeśli się nie mylę – by na opakowaniach tych produktów importer powinie umieszczać naklejkę z polskim tłumaczeniem składu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że przekład nie zawsze jest dokładny. Błędy pojawiają się również na kartach produktów w sklepach internetowych.

Możecie mi wierzyć lub nie, ale błędne tłumaczenia na język polski składu karm dla kotów wcale nie są takie rzadkie. Na pierwszy rzut oka wynikające z nich różnice między oryginalną a polską wersją etykiety wydają się mało znaczące: „drób” zamiast „kurczak”, „z łososiem” zamiast „z filetem z łososia” itd. Dla kogoś nie obeznanego z tematem, słowo „pstrąg” w odniesieniu do pożywienia, kojarzy się nieodmiennie z mięsem tej ryby, a jednak, gdy znajdzie się ono w składzie karmy dla kota, mięsa wcale już nie oznacza. W „języku wytwórców karma dla zwierząt” mięso to mięśnie szkieletowe, za słowem „kurczak” natomiast kryją się zwykle podroby, kości i inne odpady poubojowe, więc mięsa zaś w „karmie z kurczakiem” niewiele zazwyczaj znajdziemy.

Z czego wynikają tego typu błędy w tłumaczeniach składu karm dla kotów? Z pewnością po części z niedostatecznej znajomości języka obcego, lub jego całkowitej nieznajomości. Dlatego na przykład angielskie „chicken meal”, czyli „maczka z kurczaka” staje się „mięsem z kurczaka”, choć po angielsku mięso to „meat”. Nie mam wątpliwości, że w grę wchodzi tu również zwykła niedbałość lub brak świadomości tego, że te drobne  różnice w tłumaczeniu mają ogromne znaczenie.

A zatem czytajmy skład karmy w oryginale!

Wniosek nasuwa się jeden: najlepiej czytać skład karmy dla kota, który na opakowaniu umieścił producenta, a nie jego tłumaczenie naklejone przez polskiego dystrybutora. Nie est to czymś bardzo trudnym, nawet, jeśli trudno nas nazwać poliglotami. Przede wszystkim, spokojnie możemy ograniczyć się do języka angielskiego. Po drugie, zakres słownictwa, które musimy opanować, nie jest duży – zwroty i nazwy powtarzają się. I wreszcie, istnieje coś takiego, jak słowniki internetowe. Minimum starań i już wiemy, co tam w danej karmie dla kotów się znajduje.

Największym problemem jest tylko to, że zaopatrując się w sklepach internetowych, oryginalnej wersji składu karmy dla kotów nie widzimy. Pewnym rozwiązaniem może być wcześniejsze zapoznanie się z etykietą danego produktu w sklepie stacjonarnym.

Tekst: Jacek Narożniak
Zdjęcie: pixabay.com

Blue_Bis Baner

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *